wtorek, 28 lutego 2017

.fitprzepisy: ryba z marchewką

Na dzisiejszy post przygotowałam dla Was jeden z moich ulubionych, bardzo szybkich przepisów. Akurat dzisiaj gotowałam z mężem na zapas na najbliższe dni. Na jutro - danie postne: ryba z marchewką i na czwartek kurczak w warzywach. Mamy również trzecie danie: chilli con carne, ale o nich napiszę w kolejnym poście.

Przepis: Ryba z marchewką.

Składniki: filet z ryby - ja akurat mam morszczuka, 3 marchewki, cebula, łyżka masła klarowanego.

Ostatnio zaczęłam stosować masło klarowane. Mimo wysokiej, jak na mój gust, ceny - jest niezwykle wydajne. Co najważniejsze, jest dużo zdrowsze niż zwykłe masło, a w przypadku tego dania bardzo pożądany i przydatny jest maślanym posmak.
Masło klarowane posiada wiele drogocennych właściwości zdrowotnych. Przede wszystkim nie podnosi cholesterolu we krwi, a na dodatek zawiera kwas masłowy, który działa przeciwnowotworowo. Masło klarowane jest bogate w witaminy A, D, E i K, które są dobrze wchłaniane,a także wpływa na regulacje naszego układu hormonalnego.





Ok, więc zaczynamy. Rozmrożonego fileta skrapiamy sokiem z cytryny, solimy i dodajemy pieprzu. Na patelni rozgrzewamy masło klarowanego i podsmażąmy cebulę na złocisty kolor i następnie dodajemy startą marchewkę. Dokładamy rybę i dusimy. Doprawiamy do smaku i gotowe.
Można podawać to z kaszą jaglaną. Pychotka!

A nie mówiłam, że będzie szybko ?:)


poniedziałek, 27 lutego 2017

.pielęgnacja: sucha, swędząca skóra głowy.

Kochane,
w sobotę minęły dwa tygodnie od skończenia pierwszej fazy, Trochę sobie odpuściłam i nie trzymałam się zasad drugiej fazy. Pojawił się fastfood i alkohol, co po dwóch tygodniach zaprocentowało wzrostem mojej wagi o 1,5 kg.
Na szczęście się otrząsnęłam i nadal staram się pozostać w drugiej fazie.
Dodatkowo, zbliża się okres Wielkiego Postu, a co za tym idzie mam postanowienie, żeby nie tykać się słodyczy ;)

Dzisiaj post dotyczący mojego obecnego, bardzo uciążliwego problemu. Mianowicie od jakiegoś czasu pojawił się u mnie łupież, włosy się przetłuszczają, a skóra głowy swędzi i robią się strupy.
Nie wiem na ile ma to związek, ale póki myłam włosy szamponem Clear nic mi się nie działo. Niestety został wycofany ze sprzedaży, a przynajmniej nie ma go u mnie w drogeriach i zaczęłam mieć te dolegliwości. Kupiłam szampon w aptece, ale szczerze powiedziawszy nie wiele mi on pomógł. Ciężko się nim myło moje włosy, ponieważ są długie i gęste - dlatego dokupiłam jeszcze delikatny, hipoalergiczny szampon Biały Jeleń i on również nie poprawił stanu mojej skóry na głowie.


Do dermatologa się nie wybieram, bo już kiedyś miałam podobny problem i wiem jak to się odbywa. Spędzę 5 minut w gabinecie i wyjdę biedniejsza o 100 zł.
Zanim będę szukać przyczyn w alergii, skupiłam się na diecie i odpowiednim nawilżeniu.
Dziś po raz pierwszy zastosowałam wcierkę z kozieradki, polecaną przez wiele blogerek.
Ziarenka kozieradki można nabyć w aptece za kilka złotych. Kozieradka ma zapach rosołu, wiele osób na niego narzeka - jak dla mnie jest do wytrzymania i mi nie przeszkadza. Przygotowanie wcierki jest bardzo proste - łyżeczkę ziarenek zalewamy gorącą wodą ( ok 3/4 szklani) i czekamy aż ziarenka opadną. Następnie aplikujemy, najlepiej na suchą skórę głowy za pomocą strzykawki, dłoni lub innego aplikatora. Ja nie byłam do końca przygotowana na ten pierwszy raz, więc lałam ze szklanki bezpośrednio na głowę. Trzeba uważać, żeby się nie domoczyć.
Ważne jest, żeby wcierkę stosować po myciu głowy lub godzinę przed myciem, żeby wcierka zdążyła się wchłonąć.

Dzisiaj zanim umyję włosy zastosuję również płukankę z octem jabłkowym, ponieważ ma on właściwości antyseptyczne i przeciwgrzybiczne. W tym wypadku jestem bardziej przerażona zapachem, ponieważ ocet mi niesamowicie śmierdzi.
Swoją płukankę przygotowałam w proporcji 1:1 - pół literatki octu na pół literatki wody - ale gdzieś czytałam, że to bardzo wysokie stężenie i nie wiem czy zaraz jej nie rozrzedzę, żeby przypadkiem nie spalić swoich włosów.

Miałyście kiedyś problem ze skórą głowy? Jak sobie poradziłyście?

poniedziałek, 20 lutego 2017

.podsumowanie pierwszej fazy.

Dziewczyny!
Rezultaty pierwszej fazy są zdumiewające. Po dwóch tygodniach diety South Beach, a co za tym idzie głównie po dwóch tygodniach bez cukru - schudłam 5,5 kg, a w pasie zniknęło 6 cm.
Jak się czuję? Rewelacyjnie. Zapotrzebowanie mojego organizmu na cukier faktycznie się unormowało. Teraz czuję kiedy mam dość. Jak zjadłam za duże ciastko, od razu było mi niedobrze od zbyt dużej ilości cukru. Samopoczucie się poprawiło i mam więcej energii.
Teraz następuje faza druga, w trakcie której nadal stosuję się do określonej listy produktów, które mogę spożywać. Tym razem jest ich więcej. 




Jak widać, lista jest dosyć spora - ta faza jest fazą przejściową, która przygotowuje nas do normalnego odżywiania. Jak widać, można sobie pozwolić na dość dużo.
Oczywiście wszystko z umiarem.
U mnie druga faza trwa już ponad tydzień. Najważniejsze u mnie jest nie dodawanie cukru, kiedy nie jest to konieczne. Ograniczyłam też alkohol i fastfoody. Od czasu do czasu pozwalam sobie na grzeszek. 
Przy każdej diecie trzeba pamiętać żeby nie dać się zwariować i słuchać sygnałów jakie nam daje organizm. Nie ma sensu się katować - nie po to się odchudzamy, żeby być nieszczęśliwe i zmierzłe.
Stawiam też na ruch. Uruchomiłam rowerek stacjonarny męża. Skoro tak bardzo nie chce go schować do piwnicy - bo na nim nie jeździ- to ja postanowiłam go używać, żeby nie stał bezczynnie.
Dodatkowo kontynuuje ćwiczenia z moją aplikacją Wyzwanie 30 dni.
Czuję, że moja kondycja jest dużo lepsza, a najlepiej widzę to po tym, że robię pompki. Damskie, bo damskie - ale wykonuję je poprawnie i zrobię na razie 10. Wcześniej nie dałam rady nawet jednej.
Myślę, że to jest sukces.
W tym tygodniu się nie ważyłam, bo mam okres, a co za tym idzie po pierwsze czuję się totalnie do kitu, a po drugie nabrałam wody - więc wolę sobie nie fundować załamania, że jednak waga poszła w górę, Zważę się w sobotę i dam znać jak rezultaty.


środa, 8 lutego 2017

.fitprzepis: zupa krem z pora i sałatka z łososiem

Uff. W końcu chwila na kolejny post. Dzisiejszy dzień był mega intensywny. Praca do 18, załatwienia związane z drugą pracą, zakupy, sprzątanie - w kuchni przeszło tornado jakieś i ani jednego naczynia do gotowania i jedzenia- pranie i gotowanie posiłków na następny dzień.
A propos tego ostatniego wrzucam dwa dobre przepisy na kolacje/śniadanie oraz obiad.
Ostatnio gotowałam na obiad tzw. drugie dania. Dzisiaj postanowiłam włączyć do diety zupę. Trochę byłam sceptycznie nastawiona do zupy krem z pora, ale postanowiłam spróbować - najwyżej wylądowałaby w ściekach.

Przepis: Zupa krem z pora




Liczba składników jest niewielka: 2 pory, 1,5 -2 cukinie, czosnek, łyżka oleju, bulion, sól, pieprz i gałka muszkatołowa.
 Warzywa oczywiście myjemy, pora kroimy na cienkie plastry, cukinie w kostkę / plastry. W garnku rozgrzewamy olej i dokładamy przygotowane wcześniej kawałki pora - lekko podsmażamy, tak aby por nam zmiękł. Po kilku minutach dorzucamy posiekany czosnek i zostawiamy na ok 7 min. Następnie dorzucamy cukinie, zostawiamy całość na chwilę na małym ogniu, a w międzyczasie przygotowujemy bulion. Ja poszłam na łatwiznę i rozpuściłam kostkę bulionu w niecałym litrze wody i wlałam do garnka. Zostawiamy do zagotowania. Później studzimy i miksujemy zupę na gładki krem. Doprawiamy do smaku solą, pieprzem i gałką muszkatołową i GOTOWE!

Przepis: Sałatka z łososia.


Składniki: łosoś w puszce, sałata lodowa, 2 ogórki kiszone, dwa jajka ugotowane na twardo, czerwona cebula, majonez i musztarda sarepska.


Nastawiamy jajka w celu ugotowania. Do miski wrzucamy porwaną, wcześniej umytą sałatę lodową, wrzucamy zawartość puszki z łososiem, dorzucamy pokrojone w kostkę ogórki i cebulę. Ugotowane jajka siekamy lub trzemy na tarce i wsypujemy do miski. Następnie przygotowujemy sos : 1 łyżka majonezu i 1 łyżka musztardy sarepskiej - mieszamy, dodajemy odrobinę pieprzu jeśli chcemy i wlewamy do sałatki. Całość mieszamy. Palce lizać!

Dzisiaj nie zmieściłam już w grafiku treningu, pociesza mnie fakt, że codziennie rano ćwiczę z aplikacją wyzwanie 30 dni. Może nie zastępuje to całego treningu, ale po pierwszej mam więcej werwy z rana, a po drugie zaraz po przebudzeniu podkręcam swój metabolizm.
Jutro mamy zamiar z mążem iść na basen. Trzymajcie kciuki, żeby planów nie trafił szlag!

poniedziałek, 6 lutego 2017

.fit przepis: Ryba z warzywami zapiekana w sosie śmietanowo-koperkowym i deser

    U mnie dzisiaj mija 6 dzień fazy pierwszej diety South Beach. Śmiać mi się chce, bo komu nie powiem o tej diecie, chwyta się za głowę jak ja mogę się tak katować. A ja wcale się nie katuję, wręcz przeciwnie czuję się coraz lepiej. W sobotę byłam na zabawie i pierwszy raz całą imprezę piłam wodę mineralną. Trochę zgrzeszyłam w trakcie, bo zjadłam niedużą porcję bigosu, ale zaczęło mnie ssać w żołądku, więc uznałam, że lepiej go zapełnić niż skazywać na głód.

Co najważniejsze, ważyłam się i schudłam już 3 kilo (!!!), a mój brzuch widocznie jest mniejszy - tak jakby zeszła opuchlizna na obolałej części ciała.

   Ok wrzucam przepis, przepyszny i przezdrowy!
Ryba z warzywami zapiekana w sosie śmietanowo-koperkowym
Składniki: 300 g filetów z morszczuka, papryka żółta, czerwona i zielona, cebula, cukinia i brokuły.
Sos: 200 ml śmietanki 12 %, 2 łyżki masła klarowanego, 1 kostka rosołowa,3/4 szklanki wrzącej wody, koperek
Przyprawy: sól, pieprz, sok z cytryny, rozmaryn, bazylia



Rozmrożoną rybę solimy, pieprzymy, nacieramy oliwą z oliwek/olejem rzepakowym, skrapiamy cytryną i wcieramy rozmaryn. Warzywa myjemy i kroimy w paski, kostki - jak nam pasuje. Na dnie naczynia żaroodpornego układamy najpierw rybę, a następnie warzywa. W międzyczasie nagrzewamy piekarnik do 200 stopni / 180 z termoobiegiem.
Przygotowanie sosu: w garnuszku rozpuszczamy masło, a do szklanki wrzącej wody wrzucamy kostkę rosołową i mieszamy. Następnie zawartość szklani wlewamy do garnuszka i czekamy do wrzenia i stopniowo wlewamy śmietanę ciągle mieszając i wsypujemy koperek. Doprawiamy do smaku. Na końcu zalewamy sosem nasze danie w naczyniu i jeśli piekarnik jest nagrzany to pieczemy ok. 30-40 min.

Deser: ciasteczka orzechowo-białkowe
Korzystając z okazji, że mamy nagrzany piekarnik możemy szybciutko zrobić sobie deser.
Ubijamy trzy białka na sztywną pianę. Solimy, a następnie dodajemy posiekane orzechy i mieszamy. Przygotowujemy brytfankę, kładziemy na niej papier do pieczenia i nakładamy naszą masę. Wkładamy do uprzednio nagrzanego piekarnika i pieczemy ok 15-20 minut.
Po tym czasie wyciągamy i możemy delektować się pysznym i zdrowym deserem.


********************
Jeśli macie ciekawe fit przepisy proszę wysyłajcie, chętnie wypróbuje.


piątek, 3 lutego 2017

.kilka smakołyków z diety South Beach

Mija trzeci dzień mojej pierwszej fazy South Beach. Muszę szczerze przyznać, że dieta coraz bardziej zaczyna mi smakować, a eksperymenty w kuchni zaczynają ekscytować.
Nie myślałam, że życie bez cukru może być takie smaczne. Zadziwiające.
Bałam się weekendu, Bałam się, że będzie mi ciężko zrezygnować z piwka i słonych przekąsek. Bałam się kuszącego finiszu imprezy na przydrożnym macu.
Jednak, ku mojemu zdziwieniu wyjątkowo nie mam na to ochoty.

Mam za to ochotę sprzedać Wam kilka smakołyków, które miałam okazję zajadać :)

Na początek mój wczorajszy obiad.
 Kurczak z zapiekanymi warzywami
( oczywiście na niewielkiej ilości oleju i na koniec odtłuszczony:D )


Składniki: pierś z kurczaka, cukinia, czerwona papryka, cebula
Kurczaka doprawiamy tak jak lubimy, ja dodałam sól, pieprz, paprykę czerwoną, szczyptę papryki chilli i majeranek. Następnie smażymy na niewielkiej ilości oleju.
Warzywa myjemy i kroimy, a następnie układamy w naczyniu żaroodpornym lub na blaszce i zalewamy sosem winegret.
Nastawiamy piekarnik na 180 stopni i pieczemy ok 30 minut.


Przekąska: Sałatowa tortilla

Idealna przekąska do schrupania w trakcie dnia między obiadem, a kolacją. Zwłaszcza, gdy tak jak ja jecie obiad około południa, a kolację dopiero o 17. Bardzo szybkie do przygotowania.
Na początku gotujemy lub smażymy kawałek piersi z kurczaka lub indyka. W międzyczasie robimy sos: majonez łączymy z jogurtem naturalnym, doprawiamy czosnkiem, cytryną, pieprzem.
Przygotowujemy resztę składników: sałatę lodową, paprykę, cebulę, Oczywiście można dodać jeszcze inne warzywka, ja ograniczyłam się do tego składu.
Sałatę smarujemy sosem, układamy mięso oraz warzywa i zawijamy.
Lepsze niż w niejednym fastfoodzie !





Na jutrzejszy post mam przygotowane jeszcze dwie propozycje. Rybę zapiekaną z warzywami w sosie śmietanowo-koperkowym oraz mały deser.

******************************

A wy? Macie jakieś ciekawe propozycje?


*****************************************

 P.S. Dzisiaj ćwiczyłam prawie pół godziny, jak na mnie jest to wyczyn. Wybrałam trening Jeanette Jenkis - rewelacja! Litr potu, zmęczenie. Tak, owszem było. Ale ilość pozytywnej energii jest nieproporcjonalnie większa i przyjemniejsza.!


Rano zrobiłam tez trening z aplikacji Wyzwanie 30 dni, a wieczorem jeszcze mnie nosiło, więc zrobiłam 50 przysiadów.

środa, 1 lutego 2017

.dieta SouthBeach - fajnie i co dalej?

Jak każda z Was - lub prawie każda- w pierwszej chwili, gdy postanawiam coś w swoim życiu zmienić, a w szczególności dietę to przetrzepuję internet w celu znalezienia czegoś dla mnie.
Wypróbowałam już wiele opcji - począwszy od diet opartych na zupach po fit diety dla biednych studentów. Jak wcześniej wspominałam, generalnie jestem szczupła - może nie chuda - ale taka normalna. Jednak mój brzuch wygląda jakby został przeszczepiony. Są wałki tłuszczu, boczki, cały zestaw. Gdy zaczęłam się wgłębiać w temat okazało się, że być może przyczyną jest nadmiar cukru w diecie, co wcale mnie nie dziwi mając świadomość jaką ilość słodyczy, fastfoodów i alkoholu pochłaniałam dotychczas. Dzięki tej wiedzy wzięłam sobie za punkt honoru wyeliminować cukier. Morze artykułów, udział w akcji Cukier stop" Ewy Chodakowskiej uświadomił mnie chyba do maksimum jeśli chodzi o tego białego gnoma. Próbowałam intuicyjnie sobie z tym poradzić, niestety skończyło się fiaskiem. Tak jak mówiłam - słomiany zapał - sprawdzałam w aptece nie mają na to lekarstwa. Nie zagłębiając się generalnie w historyjki, przejdę do sedna. Przed wczoraj przeczytałam o diecie SouthBeach i postanowiłam spróbować. W końcu mi nie zaszkodzi, a istnieje szansa, że nawet zbawiennie podziała na mój organizm i figurę.
W internecie jest mnóstwo artykułów na temat tej diety, więc nie będę ich powielać.
Generalnie w jej trakcie przechodzimy trzy fazy. Jak nietrudno się domyślić, jestem w fazie pierwszej. Faza pierwsza trwa ok 2 tygodnie i ma na celu wyeliminować cukier całkowicie, oczyścić nasz organizm, po to by móc na nowo go uregulować jeśli chodzi o zapotrzebowanie na cukier. Gdy spożywamy go za dużo, nasza trzustka produkuje więcej insuliny, żeby sobie z nim poradzić co wywołuje, że chcemy jeść jeszcze więcej słodkiego. I tu zaczyna się błędne koło. Ta pierwsza faza jest trochę jak terapia szokowa. Uwierzcie mi. To mój pierwszy dzień i nie jest lekko.
Zwłaszcza, że w pracy do kawusi moje koleżanki zjadły pyszne drożdżówki - a ja NIC. Dobrze, że chociaż kawę przestałam słodzić wcześniej, przynajmniej to nie bolało. Na obiad wszamały soczystego  devoilla z FRYTKAMI i mizerią, a ja na talerzu : KALAFIOR, DORSZ I FASOLA SZPARAGOWA. Ugh ten zapach z ich talerzy był torturą!

Na szczęście dzień w pracy się skończył. Wróciłam do domu i przygotowałam kolację.

Sałatkę z tuńczyka, sałaty, rzodkiewki, awokado, ogórka połączoną z sosem z oliwy z oliwek i soku z cytryny.




Jak nie byłam fanką sałatek to zaczynam się do nich przekonywać. Ta sałatka jest całkiem smaczna ;)
Polecam ją wszystkim, jej przygotowanie trwa kilka minut, nie jest kosztowna, a przede wszystkim jest mega sycąca. Jak mam być szczera nie zjadłam całego talerza ;)

Wieczorem mąż obiecał mi przygotować obiad na jutro do pracy. Jestem bardzo ciekawa co wymyśli :)
Aaaa. Najważniejsze dieta ta jest o tyle fajna, że określa na sztywno, które produkty możemy spożywać, a które są w pierwszej fazie szczególnie zakazane, np. owoce, sery, parówki, alkohol i inne.
*****************
A WY PRÓBOWAŁYŚCIE KIEDYŚ WYELIMINOWAĆ CUKIER? MOŻE KTÓRAŚ Z WAS JEST WŁAŚNIE W TRAKCIE TEGO PROCESU?

Napiszcie :)

wtorek, 31 stycznia 2017

.początek

Najgorzej jest zacząć.
Mówi się tak zawsze na początku nowej drogi, nowego wyzwania.

Zawsze bałam się startu, zaczynania czegoś nowego. Odkładałam to na później, na jutro.
I nigdy nie zaczynałam.
Chciałabym, żeby tym razem było inaczej. Pomyślałam, że pisząc tego bloga trudniej mi będzie zrezygnować. że czytelnicy - o ile tacy się tutaj znajdą - zmotywują mnie do dalszego działania, staną się moim motorem, którego całe życie mi brakowało.

O mnie kilka słów. hmm.
Mam 25 lat. Jestem młodą mężatką. Pracuje. Prowadzę swoją działalność.
Ostatnio narzekam  na brak czasu i chroniczne zmęczenie.
Szukam siebie - dłuuugo. Do końca sama nie wiem kim jestem, co lubię, co chciałabym robić - szukam odpowiedzi, próbuje się wyrwać z tego wieloletniego amoku pod tytułem : nic się nie zmienia.

Przeszłość - ciężka. Opowiem o niej. Chcę. Może komuś pomogę, kogoś zainspiruję.
Sama szukam inspiracji i motywacji.
Motywacji do tego, by osiągnąć wreszcie to o czym myślę od lat.

Co to takiego? Uff.
Mało oryginalne, ale chciałabym schudnąć. Odkąd pamiętam chcę schudnąć. Nie szukam ciepłych słów - "zaakceptuj siebie"... Nie. Znam swoje mocne strony, atuty. Fajnie, że są. Jednak to nie zmienia faktu, że chcę coś zmienić. Nie jestem gruba, nie mam kompleksów. Tak, wyjdę w stroju kąpielowym na plażę i będę się świetnie bawić ;)
Tutaj chodzi o coś innego. Po pierwsze o sam cel - osiągnąć go. Po drugie - o moje zdrowie i kondycje fizyczną, bo jest kiepska. Po trzecie - chciałabym zainspirować męża :) Po czwarte - może głupie to- ubrania - chciałabym ubierać się w to co chcę, a nie w to w czym wyglądam dobrze - zazwyczaj mi się te ciuchy najzwyczajniej w życiu nie podobają.

Chciałabym też odważyć się i w końcu zrealizować moje pomysły - piszę piosenki. Takie do posłuchania, do zanucenia, ale też kontrowersyjne - o polityce itede. Chciałabym żeby moja twórczość ujrzała światło dzienne. Studio nagraniowe mam w domu - amatorskie, bo amatorskie, ale i tak ciężko przekroczyć jego próg. Czy mam talent? A czy trzeba mieć?

Chciałabym stać się kobietą. Taką rasową. Prawdziwą kobietą. We własnej głowie.
Na razie jestem małą dziewczynką uwięzioną w ciele dorosłej kobiety. Pracuje nad tym. Opowiem o tym. Kiedyś.
Nie wszystko na raz.

Nie będzie to dziennik, nie będzie to pamiętnik.
Na tym blogu szukam wsparcia. Nie dlatego, że w realnym świecie go nie mam. Nie. Mam.
Potrzebuje tylko czegoś innego. Ludzi, którzy mnie nie znają, nie wiedzą kim jestem, nie oceniają.
Nie, nie boję się krytyki.
Potrzebuje ludzi, którym na mnie nie zależy, którzy są obiektywni i szczerzy - myślę, że takich tu znajdę, Przynajmniej tak mi się wydaje, kiedy przeglądam inne blogi i czytam komentarze.

Mam nadzieję, że nie zanudziłam. Mam nadzieję, że zachęciłam.

*****

Od jutra zaczynam dietę. Mój problem to głównie brzuch. Przy chudych nogach jak sarenka wyglądam jak lód na patyku. Dużo wcześniej czytałam, próbowałam różnych diet, próbowałam ćwiczeń. Generalnie moja choroba to słomiany zapał.
Postanowiłam spróbować diety SouthBeach. Dlaczego? Na pewno nie ze względu na efekty, ale na założenia. Ta dieta zmusza mnie do odstawienia cukru, od którego jestem uzależniona i który powoduję właśnie otyłość brzuszną, oraz alkoholu - którego ostatnimi czasy nadużywam - nie ma to jak zimne piwko z kumpelą. Gorzej jeśli pije się je co drugi dzień raz co raz przerywając dymkiem z papieroska.
Wracając,
Na jutro do pracy przygotowałam sobie obiad.
Ale wcześniej w domu zjem śniadanie. Ostatnio mam problem z dźwiganiem się z łóżka, mój mąż mi pomaga i wykopuje z łóżka. Wtedy uświadamiam sobie czemu wyszłam za mąż :)
Na śniadanie muffinki jajeczne z szpinakiem, czosnkiem, czerwoną papryką, cebulą i niewielką ilością żółtego sera.



Na obiad zjem dorsza w marynacie z oliwy z oliwek, rozmarynu, czosnku, soli, pieprzu i soku z cytryny z kalafiorem i szparagami na parze. Specjalnie na tą okazję kupiłam extra pojemnik!
Z tym parzeniem trochę przesadziłam, bo kalafior wyszedł mi odrobinę za gorzki, ale jak nie spieprzę to się nie nauczę.

Do tego frytki z selera na przekąskę i jestem gotowa.

Jeśli chodzi o ćwiczenia. Ehh. Dziś mi trochę nie wyszło. Zaczęłam od 10 minutowego dance cardio i dodałam trening ABS Mel B, ale nie dotrwałam do końca. Najgorsze, że nie mam takiej złej kondycji, głowa mnie nie puszcza. Zaczynam ćwiczyć i już mam myśli, żeby skończyć...

JAK WY SOBIE BABECZKI Z TYM RADZICIE?

Na koniec podsyłam zdjęcia mojego problemu :) Może za jakiś czas będę mogła je porównać i zobaczyć efekty.