wtorek, 31 stycznia 2017

.początek

Najgorzej jest zacząć.
Mówi się tak zawsze na początku nowej drogi, nowego wyzwania.

Zawsze bałam się startu, zaczynania czegoś nowego. Odkładałam to na później, na jutro.
I nigdy nie zaczynałam.
Chciałabym, żeby tym razem było inaczej. Pomyślałam, że pisząc tego bloga trudniej mi będzie zrezygnować. że czytelnicy - o ile tacy się tutaj znajdą - zmotywują mnie do dalszego działania, staną się moim motorem, którego całe życie mi brakowało.

O mnie kilka słów. hmm.
Mam 25 lat. Jestem młodą mężatką. Pracuje. Prowadzę swoją działalność.
Ostatnio narzekam  na brak czasu i chroniczne zmęczenie.
Szukam siebie - dłuuugo. Do końca sama nie wiem kim jestem, co lubię, co chciałabym robić - szukam odpowiedzi, próbuje się wyrwać z tego wieloletniego amoku pod tytułem : nic się nie zmienia.

Przeszłość - ciężka. Opowiem o niej. Chcę. Może komuś pomogę, kogoś zainspiruję.
Sama szukam inspiracji i motywacji.
Motywacji do tego, by osiągnąć wreszcie to o czym myślę od lat.

Co to takiego? Uff.
Mało oryginalne, ale chciałabym schudnąć. Odkąd pamiętam chcę schudnąć. Nie szukam ciepłych słów - "zaakceptuj siebie"... Nie. Znam swoje mocne strony, atuty. Fajnie, że są. Jednak to nie zmienia faktu, że chcę coś zmienić. Nie jestem gruba, nie mam kompleksów. Tak, wyjdę w stroju kąpielowym na plażę i będę się świetnie bawić ;)
Tutaj chodzi o coś innego. Po pierwsze o sam cel - osiągnąć go. Po drugie - o moje zdrowie i kondycje fizyczną, bo jest kiepska. Po trzecie - chciałabym zainspirować męża :) Po czwarte - może głupie to- ubrania - chciałabym ubierać się w to co chcę, a nie w to w czym wyglądam dobrze - zazwyczaj mi się te ciuchy najzwyczajniej w życiu nie podobają.

Chciałabym też odważyć się i w końcu zrealizować moje pomysły - piszę piosenki. Takie do posłuchania, do zanucenia, ale też kontrowersyjne - o polityce itede. Chciałabym żeby moja twórczość ujrzała światło dzienne. Studio nagraniowe mam w domu - amatorskie, bo amatorskie, ale i tak ciężko przekroczyć jego próg. Czy mam talent? A czy trzeba mieć?

Chciałabym stać się kobietą. Taką rasową. Prawdziwą kobietą. We własnej głowie.
Na razie jestem małą dziewczynką uwięzioną w ciele dorosłej kobiety. Pracuje nad tym. Opowiem o tym. Kiedyś.
Nie wszystko na raz.

Nie będzie to dziennik, nie będzie to pamiętnik.
Na tym blogu szukam wsparcia. Nie dlatego, że w realnym świecie go nie mam. Nie. Mam.
Potrzebuje tylko czegoś innego. Ludzi, którzy mnie nie znają, nie wiedzą kim jestem, nie oceniają.
Nie, nie boję się krytyki.
Potrzebuje ludzi, którym na mnie nie zależy, którzy są obiektywni i szczerzy - myślę, że takich tu znajdę, Przynajmniej tak mi się wydaje, kiedy przeglądam inne blogi i czytam komentarze.

Mam nadzieję, że nie zanudziłam. Mam nadzieję, że zachęciłam.

*****

Od jutra zaczynam dietę. Mój problem to głównie brzuch. Przy chudych nogach jak sarenka wyglądam jak lód na patyku. Dużo wcześniej czytałam, próbowałam różnych diet, próbowałam ćwiczeń. Generalnie moja choroba to słomiany zapał.
Postanowiłam spróbować diety SouthBeach. Dlaczego? Na pewno nie ze względu na efekty, ale na założenia. Ta dieta zmusza mnie do odstawienia cukru, od którego jestem uzależniona i który powoduję właśnie otyłość brzuszną, oraz alkoholu - którego ostatnimi czasy nadużywam - nie ma to jak zimne piwko z kumpelą. Gorzej jeśli pije się je co drugi dzień raz co raz przerywając dymkiem z papieroska.
Wracając,
Na jutro do pracy przygotowałam sobie obiad.
Ale wcześniej w domu zjem śniadanie. Ostatnio mam problem z dźwiganiem się z łóżka, mój mąż mi pomaga i wykopuje z łóżka. Wtedy uświadamiam sobie czemu wyszłam za mąż :)
Na śniadanie muffinki jajeczne z szpinakiem, czosnkiem, czerwoną papryką, cebulą i niewielką ilością żółtego sera.



Na obiad zjem dorsza w marynacie z oliwy z oliwek, rozmarynu, czosnku, soli, pieprzu i soku z cytryny z kalafiorem i szparagami na parze. Specjalnie na tą okazję kupiłam extra pojemnik!
Z tym parzeniem trochę przesadziłam, bo kalafior wyszedł mi odrobinę za gorzki, ale jak nie spieprzę to się nie nauczę.

Do tego frytki z selera na przekąskę i jestem gotowa.

Jeśli chodzi o ćwiczenia. Ehh. Dziś mi trochę nie wyszło. Zaczęłam od 10 minutowego dance cardio i dodałam trening ABS Mel B, ale nie dotrwałam do końca. Najgorsze, że nie mam takiej złej kondycji, głowa mnie nie puszcza. Zaczynam ćwiczyć i już mam myśli, żeby skończyć...

JAK WY SOBIE BABECZKI Z TYM RADZICIE?

Na koniec podsyłam zdjęcia mojego problemu :) Może za jakiś czas będę mogła je porównać i zobaczyć efekty.